środa, 1 października 2014

Podróż w stronę słońca. Część I




Na początek chciałabym tylko nadmienić, iż usuwanie wszystkich ósemek na raz nie jest raczej najlepszym pomysłem. Kilka dni wyjęte z życiorysu.
Nie będę się jednak na ten temat rozpisywać. Zapraszam na pierwszą część relacji z trzytygodniowej podróży do Włoch. 
Jak już wspominałam wcześniej, pierwszy postój zaplanowaliśmy w Weronie. Podróżowaliśmy ze Stuttgartu przez Austrię, lecz niedokładnie sprawdziliśmy różne opcje trasy, i niestety w Alpach utknęliśmy w bardzo długiej kolejce do tunelu. Dlatego też do celu dotarliśmy z opóźnieniem, po południu.
Werona przywitała nas pięknym słońcem, a właściciel B&B, w którym mieliśmy nocleg przywitał nas kawą. Nocleg rezerwowaliśmy przez booking.com i muszę przyznać, że świetnie trafiliśmy. Pomimo zmęczenia podróżą, po bardzo krótkim odpoczynku uderzyliśmy na miasto. Werona jest prześliczna i bardzo zadbana. Bardzo podobały mi się lśniące kamienne chodniki w centrum starego miasta. Całe miasto pełne jest nawiązań do słynnej historii miłosnej, co po pewnym czasie staje się nieco męczące. 
Tak, Romeo i Julia to prawdziwe ikony miasta Werona. Mamy zatem bary, lokale i hotele nazwane imionami lub nazwiskami kochanków, dom Romea, dom Julii, grób Julii, oblegany przez turystów posąg przedstawiający jej postać, oraz pierdyliard "pamiątek" tej rzewnej historii w różnych konfiguracjach. Najśmieszniejsze jest to, że nie ma nawet dowodów na to, że ta historia wydarzyła się naprawdę. Rodziny o tych nazwiskach owszem istniały, ale bohaterowie byli najprawdopodobniej fikcją literacką. Możecie sobie też wyobrazić, jak straszliwie kiczowate są tam pamiątki. 
Jednak Werona to nie tylko Romeo i Julia. To również imponujący amfiteatr rzymski - Arena di Verona, w którym wystawiane są rozmaite spektakle i opery, a także odbywają się koncerty. To również wspaniałe jedzenie (wystarczy tylko oddalić się nieco od centrum). Ze względu na strategiczne położenie miasta i rozbudowaną infrastrukturę, w Weronie organizowane są również rozmaite targi, np. największe we Włoszech targi motocyklowe, targi jeździeckie, targi win włoskich oraz imprezy promujące kulturę i sztukę. Niebawem, już 9 października, zaczynają się na przykład targi sztuki Art Verona. Ale co tam targi, pewnie chcielibyście zobaczyć ten słynny balkon :) Oto i on:



ściana płaczu
Tuż przed wejściem na ten czarujący dziedziniec trzeba przejść pomiędzy swoistymi "ścianami płaczu" - całe pokryte są napisami i plastrami z imionami i datą, a wszystko oczywiście z miłości........

Verona

Poniżej kolejka na spektakl w Arena di Verona:

Arena di Verona



Werona nocą:

Werona nocą





Nasza pierwsza wakacyjna kolacja. Było pysznie. Żałuję, że nie zapamiętałam nazwy tego miejsca. Zapamiętałam za to obłędny smak tamtejszego tiramisù.


Werona to niewątpliwie miasto urocze, jednak nam jeden dzień, a właściwie pół dnia tam wystarczyło. następnego dnia czekała nas Toskania. Jednak o tym w następnym poście. Dziś na zachętę tylko dwie fotografie:

bella Toscana

girasoli di Toscana

8 komentarzy:

  1. Przecudowny widok i wspaniale opisana relacja :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Skoro jest balkon Julii, to i Julia była !!!! :))) Czekam na Toskanię. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Toskania już niebawem, muszę troszkę potrzymać w napięciu ;)

      Usuń
  3. Werona charakteryzuje się swoim romantycznym klimatem. Faktycznie, lśniące kamienne chodniki w centrum starego miasta są przepiękne. Czekam z niecierpliwością na kolejną relację przeplataną urokliwymi zdjęciami. Pozdrawiam :-). Karina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa!! Zgadzam się z Tobą, sęk w tym, że dla niektórych taka dawka romantyzmu jest zbyt duża ;) Również pozdrawiam!!

      Usuń
  4. Jak Romeo i Julia, to dla mnie wyłacznie w wydaniu Baza Luhrmanna. Niewiele filmów zrobiło na mnie takie wrażenie, taka pokrętna interpretacja jest bardzo w moim guście :) Verony nie znam, kto wie, może kiedyś... Podczas takiego urlopu jak Wasz fajne jest to, że można wiele miejsc odwiedzić i dopasować czas pobytu do miejsca i jego atrakcji.
    Fajny pomysł z tymi "pocztówkami" jako wstęp. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widziałam, też mi się podobał. Kurcze, aż chyba sobie jeszcze raz obejrzę :)

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli zostawisz komentarz :)